niedziela, 31 sierpnia 2014

urodziny Morta

Pierwsza myśl o świcie -nie to nie możliwe, a jednak sześć lat temu o 22:50 urodziła się pewna panienka, wiem że do osób postrzeganych za normalne nie należę ale pamiętam nawet jej zapach. Dziś rano jak na zawołanie owa panienka obudziła się pierwsza, zeszłyśmy sobie do salonu, a mi włączyła mi się opcja "wspominki" no i usłyszałam od tejże panienki "no przestań jus", więc przestać musiałam :)

To krótka porcja wspominek maleńkiej panienki

wynoszona na rękach i chustach wszelakich, zupełnie nie wózkowa. Radosne, małe, puchate serduszko. Niestety czas niemiłosiernie szybko ucieka, a maleństwa nie chcą przestać rosnąć i podbijać świat. Ona też urosła i zdmuchnęła te swoje świeczki....

na szczęście jedno ma po mamusi, kooooochamy tort bezowy made by babcia ;)


Jutro pozostanie mi zebrać się w sobie i odprowadzić moją maleńką dziewczyneczkę pierwszy raz do szkoły, ech za szybko to wszytko...

czwartek, 28 sierpnia 2014

pomysłowość matki nie zna granic ;)

Pomyślałam sobie że dawno nie byłam w Muzeum Azji i Pacyfiku które uwielbiam, do rozpoczęcia roku szkolnego zostało zaledwie chwil kilka, więc jedziemy. No i pojechaliśmy prościusieńko na Freta gdzie do 1 sierpnia tego roku owo muzeum miało swoją siedzibę...no ale nie bylibyśmy sobą gdybyśmy zmarnowali tak pięknie zapowiadający się poranek i spożytkowaliśmy go na spacer po Starówce.


to brzmiało mniej więcej tak.... "chodźcie oblepimy tatę" ...no i oblepili.

zawsze najtrudniej jest odkleić Morta

a jeśli już o Morcie mowa, to dziś zastrzeliła wszystkim pytaniem (uwaga będzie w obcym języku, bo Mort nadal używa języka niezrozumiałego dla nierodziców) "a tak koniecnie naplawdę to ile jesce? " ...usiłując zrozumieć co autor miał na myśli nawet ja poległam okazało się że dziewczę chciało się dowiedzieć ile jeszcze zostało do jej urodzin. 







zawsze mnie intrygował fakt że najlepszą zabawką dla dzieci jest woda




Muzeum Azji i Pacyfiku odwiedzimy w przyszłym miesiącu, a dziś dzięki tej niespodziance muzealnej oprócz spaceru udało nam się zjeść obiad z babcią, a po powrocie do domu był podwieczorek ;)


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

lato ?? jesień ??

Las po deszczu jest piękny, z takim założeniem wyszliśmy na spacer. Mieliśmy zobaczyć jak po trzech tygodniach naszej nieobecności miewa się szkielet szałasu. Plany były ambitne, mieliśmy dopracować szkielet i zacząć układać pokrycie.
Wyczekaliśmy aż przestanie padać i wyjdzie słońce...kalosze i idziemy



Las zaczyna się tam gdzie kończy się nasz ogród, ale sam szałas już ukryty jest głęboko w lesie żeby nikogo nie kusił. Spacerek przyjemny całkiem, ale zanim udało nam się dojść na miejsce znów rozpadało się na dobre. Oczywiście nie daliśmy za wygraną i dotarliśmy na miejsce. Wzmocniliśmy szałas o kilka zebranych po drodze gałęzi, przekonaliśmy się że szkielet szałasu od deszczu nie chroni, nawet jeśli ustawiony jest głęboko w lesie. Ponieważ lało w najlepsze szybciutko wróciliśmy do domu.






Na szczęście ciepłe kakao pomaga na wszystko ;)



Może jutro się uda :D

środa, 20 sierpnia 2014

monorodzice oczekiwania kontra rzeczywistość ;)

Od poniedziałku do niedzieli jesteśmy monorodzicami, po odwiezieniu czwórki Robali do męża nr 1 moją głowę przepełniły piękne obrazy :) Cisza, spokojne konwersacje z mężem i JEDNYM dzieckiem, przygotowanie śniadania dla jedno dziecka -3 minuty, a potem kawusia w ogrodzie zanim dzieci sąsiadów zapełnią moją ciszę...wiaterek, ptaszki, błogi spokój, słońce. Tak więc moja wizja wyglądała tak:

to bohaterka moich wizji KAWA

na tym obrazku nie zgadza się jedna rzecz to ja miałam tam siedzieć z moją przyjaciółką-ciszą



Niestety, jak zwykle, po dwóch dniach stwierdzam że rzeczywistość daleka jest od moich wyobrażeń. Markowi się nudzi, więc jest z nami od chwili kiedy się obudzi do momentu kiedy zasypia, a chodzi spać coraz później bo co to za atrakcja iść na górę i nie mieć z kim szargać matce nerwów ;) Kiedy mąż wrócił z pracy zrobiłam ufffffffffff nakarmiłam towarzystwo i zarządziłam spacer. W końcu nic tak nie zajmuje małych człowieków jak spacer nad jeziorkiem, szukanie patyków, kamyków, grzebanie patykami w kałużach itp.....niby tak, ale znów dopadła mnie rzeczywistość jednak w pojedynkę nie jest to tak atrakcyjne jak w grupie :)
Zawsze można do zabaw wykorzystać psa

 mój żebrador



leci ciastko, ślinka także .....

ale pies po kilku chwilach okazał się niezupełnie satysfakcjonującym kompanem





W chwili nudów i zwątpienia zawsze można liczyć na Narkozę, która zajęła Marka na chwilę urządzając sobie polowanie na boćka :)

Bocian uszedł cało,  a ja doszłam do wniosku że zupełnie nie nadaję się na monorodzica ;) Nie sądziłam że to głośno powiem, a tym bardziej napiszę ale tęsknię za domem pełnym dzieci.

wtorek, 19 sierpnia 2014

chwila oddechu

w poniedziałek zapowiadał się mały bałagan organizacyjny, więc  postanowiliśmy wpleść weń trochę oddechu :) 
Już samo wygrzebanie się z dziećmi ze wsi było niezłym wyczynem. Marcin kończył dyżur więc zaliczyliśmy wycieczkę autobusowo-pociągowo-tramwajową żeby o 9 :00 stawić się z Markiem u lekarza. Marcinowi udało się dobić do ekipy, było to wyczuwalne o tyle że nagle zrobiło się podejrzanie cicho pod gabinetem ;))))) Zakończywszy cześć obowiązkową dnia pojechaliśmy do Łazienek, dopóki mieszkałam w Warszawie, a większość życia mieszkałam bezpośrednio przy nim, było to miejsce nudne i przewidywalne aż do bólu....nadal znam każdą alejkę i każde drzewo, ale jeżdżenie tam stało się przyjemnością (może dlatego że baaardzo rzadko teraz tam bywamy). Tym razem miłym zaskoczeniem była Aleja Chińska. 
Dla dzieci nic co tam zobaczyły zaskoczeniem nie było, bo małą Azję mamy w domu ;)  ale oczko wodne, które u nas jest dopiero w planach przyciągnęło ich uwagę. 






Tośka zjadała przez sen smuteczek, a on nie zdążył uciec bo wstała za wcześnie 


Dysia nawet przyniosła motylka, ale to też Tosi nie pomogło

Całe szczęście że w tym wieku wystarczy ciekawe miejsce i dość łatwo jest wygonić nawet największy smutek z brzuszka ;)





Chwila relaksu i  wygłupów wszelakich zakończyła spacer










Po spacerze czwóreczka pojechała na tydzień do męża nr 1, a ja napawając się chwilą ciszy z jednym dzieckiem mam czas na kawkę i ........sprzątanie całego domu przed końcem wakacji :D