czwartek, 4 stycznia 2018

starszy młodszy

Jakiś czas temu w pracy u mojego męża toczyła się rozmowa o dzieciach, a w zasadzie koncert życzeń rodziców, wynikało z niego że rodzicielstwo to niekończące się pasmo sukcesów dzieci i radości rodziców. W pewnej chwili mąż usłyszał "a Pana dzieci, doktorze ?" mój mąż ze swoistą dla siebie delikatnością walca drogowego odpowiedział "moje są normalne".....

Piotruś po okresie szalonej miłości do dzidzi i naśladowania Tomka we wszystkim, wszedł w dość typowy aczkolwiek dla dorosłych wykańczający etap "NIE"
Piotuś ubierzemy się -nie
Kotek umyjesz ząbki nieee, a ja mogę umyć Ci ząbki - nieeeee
już nie będziesz spał, zdejmiesz pieluszkę NIE
pójdziemy na spacer NIEEEE
nie, nieeee, nieeeeeeeeeeee, NIE, NIEEE !!!!!
Jak żyć ? Każda czynność przeciąga się w nieskończoność, bo wszystko trzeba gruntownie omówić, przedstawić, przekonać, zachowując przy tym spokój buddyjskich mnichów, w zasadzie to całego wagonu buddyjskich mnichów.

Często ludzie skarżą się na to że dziecko im się uwsteczniło, kiedy pojawiło się młodsze rodzeństwo. Jedno co mnie dziwi to to że każdy odpowiada "przeczekaj, przejdzie mu", moje pytanie brzmi: a na o tu czekać ???
Trzeba korzystać :)
Korzystać z tego że można dwie sztuki zapakować do wózka i iść na długi spacer, nie zmącony wyławianiem dwulatka z kałuży czy bajorka. Nie przerwanym ganianiem za starszakiem żeby nie wpadł pod samochód, do rowu czy w psią kupę. Nie zmąconym awanturą, bo starszak nagle dwa kilometry od domu stwierdza że dalej nie pójdzie, siada na kamieniu i nie pozwala się dotknąć, siedzi i płacze. BO TAK.
Korzystać z tego że starszak chce być noszony, wpakować malucha do chusty na brzuch, starszaka w nosidło na plecy i iść na krótszy spacer do lasu, tak gdzie wózek nie wejdzie, albo iść na plac zabaw, gdzie starszy chętnie się pobawi, a młodszy prześpi całą operację logistyczną, bo jest blisko mamy ;)
Korzystać z tego że jeść też chce w tym samym czasie, bo jeśli młodszego przystawi się do piersi, a w tym czasie młodszego nakarmi się jedną ręką serkiem (bo przecież jeść chwilowo też sam nie potrafi), nagle okazuje się że cała operacja trawa o połowę krócej.
Korzystać nawet z tego że chwilowo starszak znów siusia z pieluchy, bo zmiana pieluchy dwójce w tym samym czasie trwa może minutę. Natomiast, bieganie ze starszakiem co chwilę do toalety, bo to takie zabawne wołać co chwilę żeby mama popatrzyła jak w najlepszym przypadku dziecko robi siusiu, w najgorszym siada i stwierdza że już mu się nie chce i powtórzyć operację za 7 minut.










Ja już swój czas wykorzystałam, teraz wszystko co się da i co się nie da również jest na "nie".
Piotrek ubierzemy się i pójdziemy na dwór ? -NIE



sobota, 30 grudnia 2017

są takie chwile w życiu człowieka...

Kiedyś przyjaciel rodziny zwykł mawiać że są takie dni w życiu człowieka kiedy wszystko czego się tknie zamienia się w gówno. Wtedy mnie to bawiło, kiedy coś się psuło. Teraz, po tym roku śmiem twierdzić że są takie lata w życiu człowieka, jestem zwyczajnie zmęczona. Mam wrażenie że ze szpitala nie wychodzimy, a jeśli już wyjdziemy to zabieramy go do domu. 
W lutym Tosia miała wypadek, załamała kość udową, miesiąc trwało stawianie jej na nogi. W marcu Karola przeszła rizotomię, ogromna operacja trwająca prawie 12 godzin, do końca roku szkolnego jeździła na wózku, codzienna rehabilitacja. Potem moje czwarte cięcie, gdzie napędziłam Marcinkowi niezłego strachu. Kolejna operacja Tosi, usunięcie stabilizacji kości, a od października co miesiąc Piotruś i Tomek są chorzy, nawet całe święta walczyliśmy z gorączką. W domu nie dzieje się nic, żyjemy od gorączki do gorączki....no ratunku, a dziś dokończył żywot mój telefon. Nawet jedyne zdjęcie na którym udało się złapać cała szóstkę rozmazane. Zatem oficjalnie mówię dość, żegnam 2017 i choróbska wszelakie już dziś, bez żalu. 

Witaj nowy roku, witajcie nowe plany, witajcie wyjazdy, nurkowania i nowe pomysły, witajcie zmiany :D

Kochani życzę Wam samych cudowności, żeby Wam uśmiechy z twarzy nie schodziły i to nie w skutek niepoczytalności, a dlatego że powodów mieć będziecie do uśmiechu mnóstwo.  Zdrowia, bo to jak mi ten rok udowodnił, może pokrzyżować nawet najfajniejsze plany. Niech Wam i Nam marzenia się spełniają 


wtorek, 7 listopada 2017

na pohybel stereotypom

Ostatnio przeczytałam na jeden z grup fb, że większa ilość dzieci powoduje że rodzice rezygnują ze swoich planów, marzeń, ambicji....a ponieważ siedzę w domu i mi się "nudzi" tak sobie pomyślałam

na pohybel stereotypom 

no i w mojej głowie powstał nowy projekt, ale to za chwilę.
Za każdym razem w fotel mnie wgniata jak czytam że dzieci są przeszkodą, powodem do rezygnacji. Dlaczego ??  Żyjemy w XXI wieku,  podróże są przyjemnością i nie trzeba tłuc się dwa tygodnie powozem do trójmiasta ;)  Dzieci są katalizatorem zmian i fajnie przekształcić to w coś pozytywnego. Z dziećmi można naprawdę wszystko. Wymaga to oczywiście zwiększonej dawki cierpliwości i mierzenia potrzeb pod możliwości dzieci, ale da się ;)

Jak byłam piękna i młoda, a moja teraz 14-letnia córka małym dziecięciem lubiłam jeździć na rolkach, Karola nie mogła, więc jeździłyśmy razem :)

Teraz jestem tylko piękna i uwielbiam nurkować i zupełnie nie rozumiem dlaczego miałabym z tego rezygnować ? Bo rodzice z liczną gromadką powinni już tylko w domu siedzieć ? ale dlaczego ? 
No i tak właśnie zostałam zainspirowana do zakasania rękawów i stworzenia kolejnego "dziecka"

i jeśli ktoś ma chęć na bycie na bieżąco to na fb: patchwork divers

Nawet nie wiedziałam że ludzie swoim pesymizmem wzbudzą we mnie takie pokłady energii :D no cóż odliczam dni do kolejnego wyjazdy a przez ten czas wspomnienia rządzą :)





Tu wrócę za dni parę, bo wybieramy się w fajne miejsce :D

poniedziałek, 9 października 2017

rodzice odpoczywają

poczuliśmy naglącą potrzebę odpoczynku, chociaż przez chwilę, krótki momencik bez dzieci. Wymyśliliśmy, że pojedziemy na spacer nad morze :) Pojechanie nad morze nie stanowiło problemu, za to "bez dzieci" już tak. W grę wchodziła jedna opcja, zabrać tylko te dzieci których zostawić się nie da i spróbować odsapnąć przez jeden dzień :) Wyszło na to że nasz wypad bez dzieci wypadł w zestawie klasycznym 2+2 ;)

Czasu mieliśmy niewiele, za to pogoda sprawiła że udało się spędzić naprawdę miły dzień. Zaczęliśmy od niewielkiego podstępu, przegoniliśmy Piotrusia po plaży żeby zrobiło się miejsce w brzuszku na śniadanie. Radość z wielkiej piaskownicy przy niekończącej się wodzie była OGROMNA 
















Po śniadaniu wyruszyliśmy na Hel, głównym celem wyprawy było fokarium, nawet nie wiedzieliśmy jak duże wrażenie na Piotrusiu zrobią "fuki" :) Gdybyśmy wiedzieli że potem przez kolejne dni będziemy słyszeć kilkanaście razy dziennie "fuki plum plum" może zastanowilibyśmy się nad celem wyprawy ;)
























Dzień był tak samo udany jak męczący, a ja stwierdziłam że model 2+2 jest mocno przereklamowany. Jak jesteśmy w komplecie to zawsze ktoś zagada do Tomaszka, a Piotruś zagaduje na śmierć każdego po trochu. Generalnie potwierdziła się moja stara teoria że dzieci łatwiej wychowuje się w stadzie :P 

Po tak intensywnym dniu udało nam się wykąpać chłopców i padliśmy spać razem z nimi. Rano przywitał nas deszcz, a słońce zupełnie skryło się za chmurami, wiec po krótkim spacerze i zakupach w moim ulubionym sklepie z orientalnymi cudami, wróciliśmy do domu.