Jakiś czas temu w pracy u mojego męża toczyła się rozmowa o dzieciach, a w zasadzie koncert życzeń rodziców, wynikało z niego że rodzicielstwo to niekończące się pasmo sukcesów dzieci i radości rodziców. W pewnej chwili mąż usłyszał "a Pana dzieci, doktorze ?" mój mąż ze swoistą dla siebie delikatnością walca drogowego odpowiedział "moje są normalne".....
Piotruś po okresie szalonej miłości do dzidzi i naśladowania Tomka we wszystkim, wszedł w dość typowy aczkolwiek dla dorosłych wykańczający etap "NIE"
Piotuś ubierzemy się -nie
Kotek umyjesz ząbki nieee, a ja mogę umyć Ci ząbki - nieeeee
już nie będziesz spał, zdejmiesz pieluszkę NIE
pójdziemy na spacer NIEEEE
nie, nieeee, nieeeeeeeeeeee, NIE, NIEEE !!!!!
Jak żyć ? Każda czynność przeciąga się w nieskończoność, bo wszystko trzeba gruntownie omówić, przedstawić, przekonać, zachowując przy tym spokój buddyjskich mnichów, w zasadzie to całego wagonu buddyjskich mnichów.
Często ludzie skarżą się na to że dziecko im się uwsteczniło, kiedy pojawiło się młodsze rodzeństwo. Jedno co mnie dziwi to to że każdy odpowiada "przeczekaj, przejdzie mu", moje pytanie brzmi: a na o tu czekać ???
Trzeba korzystać :)
Korzystać z tego że można dwie sztuki zapakować do wózka i iść na długi spacer, nie zmącony wyławianiem dwulatka z kałuży czy bajorka. Nie przerwanym ganianiem za starszakiem żeby nie wpadł pod samochód, do rowu czy w psią kupę. Nie zmąconym awanturą, bo starszak nagle dwa kilometry od domu stwierdza że dalej nie pójdzie, siada na kamieniu i nie pozwala się dotknąć, siedzi i płacze. BO TAK.
Korzystać z tego że starszak chce być noszony, wpakować malucha do chusty na brzuch, starszaka w nosidło na plecy i iść na krótszy spacer do lasu, tak gdzie wózek nie wejdzie, albo iść na plac zabaw, gdzie starszy chętnie się pobawi, a młodszy prześpi całą operację logistyczną, bo jest blisko mamy ;)
Korzystać z tego że jeść też chce w tym samym czasie, bo jeśli młodszego przystawi się do piersi, a w tym czasie młodszego nakarmi się jedną ręką serkiem (bo przecież jeść chwilowo też sam nie potrafi), nagle okazuje się że cała operacja trawa o połowę krócej.
Korzystać nawet z tego że chwilowo starszak znów siusia z pieluchy, bo zmiana pieluchy dwójce w tym samym czasie trwa może minutę. Natomiast, bieganie ze starszakiem co chwilę do toalety, bo to takie zabawne wołać co chwilę żeby mama popatrzyła jak w najlepszym przypadku dziecko robi siusiu, w najgorszym siada i stwierdza że już mu się nie chce i powtórzyć operację za 7 minut.
Ja już swój czas wykorzystałam, teraz wszystko co się da i co się nie da również jest na "nie".
Piotrek ubierzemy się i pójdziemy na dwór ? -NIE
Piotruś po okresie szalonej miłości do dzidzi i naśladowania Tomka we wszystkim, wszedł w dość typowy aczkolwiek dla dorosłych wykańczający etap "NIE"
Piotuś ubierzemy się -nie
Kotek umyjesz ząbki nieee, a ja mogę umyć Ci ząbki - nieeeee
już nie będziesz spał, zdejmiesz pieluszkę NIE
pójdziemy na spacer NIEEEE
nie, nieeee, nieeeeeeeeeeee, NIE, NIEEE !!!!!
Jak żyć ? Każda czynność przeciąga się w nieskończoność, bo wszystko trzeba gruntownie omówić, przedstawić, przekonać, zachowując przy tym spokój buddyjskich mnichów, w zasadzie to całego wagonu buddyjskich mnichów.
Często ludzie skarżą się na to że dziecko im się uwsteczniło, kiedy pojawiło się młodsze rodzeństwo. Jedno co mnie dziwi to to że każdy odpowiada "przeczekaj, przejdzie mu", moje pytanie brzmi: a na o tu czekać ???
Trzeba korzystać :)
Korzystać z tego że można dwie sztuki zapakować do wózka i iść na długi spacer, nie zmącony wyławianiem dwulatka z kałuży czy bajorka. Nie przerwanym ganianiem za starszakiem żeby nie wpadł pod samochód, do rowu czy w psią kupę. Nie zmąconym awanturą, bo starszak nagle dwa kilometry od domu stwierdza że dalej nie pójdzie, siada na kamieniu i nie pozwala się dotknąć, siedzi i płacze. BO TAK.
Korzystać z tego że starszak chce być noszony, wpakować malucha do chusty na brzuch, starszaka w nosidło na plecy i iść na krótszy spacer do lasu, tak gdzie wózek nie wejdzie, albo iść na plac zabaw, gdzie starszy chętnie się pobawi, a młodszy prześpi całą operację logistyczną, bo jest blisko mamy ;)
Korzystać z tego że jeść też chce w tym samym czasie, bo jeśli młodszego przystawi się do piersi, a w tym czasie młodszego nakarmi się jedną ręką serkiem (bo przecież jeść chwilowo też sam nie potrafi), nagle okazuje się że cała operacja trawa o połowę krócej.
Korzystać nawet z tego że chwilowo starszak znów siusia z pieluchy, bo zmiana pieluchy dwójce w tym samym czasie trwa może minutę. Natomiast, bieganie ze starszakiem co chwilę do toalety, bo to takie zabawne wołać co chwilę żeby mama popatrzyła jak w najlepszym przypadku dziecko robi siusiu, w najgorszym siada i stwierdza że już mu się nie chce i powtórzyć operację za 7 minut.
Ja już swój czas wykorzystałam, teraz wszystko co się da i co się nie da również jest na "nie".
Piotrek ubierzemy się i pójdziemy na dwór ? -NIE