piątek, 25 sierpnia 2017

udało się :)

W tym roku szpitale są to miejsca gdzie spędzamy każdy urlop, więc to że udało nam się wyjechać odczytuję jako ogromny sukces :)) Serio, byliśmy na Mazurach i nawet nie staliśmy obok szpitala :D
Mała rzecz a cieszy. 

Szykowanie do wyjazdu odbywało się z duszą na ramieniu, bo ferie zamiast nad morzem spędziliśmy w szpitalu w górach, potem Szczecin i operacja Karoli, a potem zamiast na wiosnę grzać się gdzieś gdzie pogoda jest bardziej łaskawa ja inkubowałam i rozdwajałam się. Na jesieni nasz tradycyjny nurkowy wyjazd spędzimy w szpitalu bo Tośce trzeba już druty z kości usunąć. Chyba wiec nic dziwnego nie ma w tym że zakupy robiłam i pakowałam nas z pewną nieśmiałością ;) ale udało się. Ba nawet pogoda była dla nas łaskawa, jedyna osoba która ucierpiała na naszym wyjeździe to starsza Pani która wynajmując lokum ludziom z szóstką dzieci chyba nie do końca wiedziała co czyni :P



To generalnie był ciekawy wyjazd m.in. pogodziłam się z faktem że kijem Wisły nie zawrócę. Niby każdy wie że nie na wszystko mamy wpływ, ale dopiero teraz pogodziłam się z tym że choćbym sobie flaki wypruła, pewnych rzeczy nie zmienię. Pewne zjawiska trzeba obserwować, pozwolić im się toczyć własnym torem, ewentualnie potem posprzątać.
Przekonałam się że życie jest przewrotne, że jeśli ktoś mieszka na Bali, a Ty tam jesteś i nie możecie się spotkać, to uda Wam się to w Ruciane-Nidzie ;)
Najważniejsze - postanowiłam że już na nic nie będę czekać, całe nasze życie składa się z czekania, od drobnostek, przez pogodę, po czekanie na innych, czekamy na... czekamy aż...czekamy kiedy wreszcie.... Ja już czekania mam dość, czas wziąć się za nieczekanie ;) 

Plan pobytu był rzecz jasna dostosowany do najmłodszych, ale udało nam się poszwendać po Giżycku i odwiedzić twierdzę Boyen.

































 Kiedy wszyscy siedzieli i sącząc lemoniadę czekali na obiad, my z Piotrusiem zwiedzaliśmy port, próbując nie wpaść do "plum plum" szukając "łał" (łała każde zwierze w tym przypadku ryba )



Obowiązkowym punktem pobytu w Rucianem jest zawsze wizyta w parku dzikich zwierząt 



































Wieczorami kiedy upał odpuszczał, chodziliśmy na lody i karmić "łały" (tu  kaczki :D )














No i najważniejsze, udało nam się ponurkować...cdn ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz