Chociaż kilka lat temu zdawało się to zupełnie niemożliwe, przychodzi taki moment kiedy dzieci już podrośnięte nieco wieczorem znikają w czeluściach swojej sypialni. Rodzice mają wtedy błogi spokój i czas dla siebie. Jeszcze przed północą udaliśmy się zatem do sypialni, Narkoza spała już jak aniołek na swoich poduszkach obok materaca, po mojej stronie, co prawda chrapała niemiłosiernie, ale przynajmniej leżała nieruchomo.
Cisza (przerywana chrapaniem), błogi spokój, do momentu kiedy w naszym łóżku pojawia się kot. Marysia (ów kot) przypomniała sobie że nikt jej dziś nie wydrapał. Procedurę upominania się o swoją porcję drapania rozpoczęła od obudzenia Narkozy, no i zaczęły się wędrówki po nasz, przechodzenie z jednej strony łóżka na drugą, ocieranie się o twarz (a co za tym idzie zostawianie tony futra na twarzy)......
W efekcie tych przepychanek Marcin próbował poczytać, kot ważący kilka kilo usiadł na nim, a Narkoza 30 kg żywej wagi na mnie.
1 gdzie tu sprawiedliwość?
2. czym łażące po nocy zwierzęta różnią się od łażącego po nocy dziecka ??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz