poniedziałek, 22 grudnia 2014

przetrwałam :)

Ostatnie tygodnie przed świętami zawsze dają w kość. Chociaż odkryłam że w pewnym wieku dzieci ilość obowiązków odrobinę maleje (bo odpadają jasełka) :) ale od początku :)

Najważniejsze wydarzenie ostatnich tygodni, kolejne dziecię powitaliśmy w gronie nastolatków :). Najstarsza moja córka skończyła lat jedenaście. Uprzedzona ze jeśli za bardzo weźmie sobie do serca to że jest "nastolatką" i zacznie szaleć zostanie skrócona o głowę mogła spokojnie zdmuchnąć świeczki na torcie :D



Przetrwać udało mi się okres szkolno-przedświąteczny. Dlaczego przetrwać ? Otóż dlatego że nauczyciele (których kocham wszystkich od chwili kiedy przeniosłam dzieci do świetnych szkół) w ferworze przedświątecznej walki zapominają że wielomatka, która na co dzień stara się pomóc dwojąc się i trojąc czasami przed świętami nie wyrabia na zakrętach ;) 

Najpierw jasełka Tosi i Dysi. Skompletować stroje, Tosia gwiazdka, Dysia staruszka- zrobione. Przedstawienie wypadło świetnie, Szkołą wynajęła scenę teatralną w Centrum Kultury, było na co popatrzeć. 



Potem jasełka Marka. Tu niestety nastawiliśmy się na film i zdjęcia są paskudnej jakości :/ Ale pastuszek był jak marzenie ;)


Apogeum, nastąpiło 19 kiedy w każdej klasie była Wigilia klasowa. 
I tak dla Karoli do północy piekłam ciasto (ulubione w klasie, więc dla każdego musiało wystarczyć ). Dla Kuby, Marka i Kamili przygotowałam całą furę pierników. Lukrowanie oczywiście wypadło w nocy z czwartku na piątek. Tośka miała do przyniesienia barszcz.

Oczywiście dziewczęta młodsze, postanowiły wziąć udział w konkursach wszelakich. I tak zajęły pierwsze miejsce w konkursie na najładniejszy stroik świąteczny. W skutek tego konkursu mam  w ogrodzie fragment srebrnej trawy, bo w ferworze walki zapomniałam że należałoby dokładniej przykryć trawę zanim zacznę malować brzozowe gałązki na srebrno ;)  Oraz Tosia zajęła drugie miejsce w konkursie na świąteczną kartkę.  W tym samym czasie pracowałam jako szofer ponieważ Kuba brał udział w grand prix szkół podstawowych w szachach, każdy turniej odbywał się w innej szkole. 

Także z czystym sumieniem mogę napisać - przetrwałam :D

W piątek udało nam się ubrać choinkę, chociaż niektórzy usiłowali ubrać też siebie i psa ;) Czubek założył ten który dosięga, a choinka pomimo początkowy problemów ze złapaniem pionu stoi. Prezenty już popakowane wystarczy zaczekać na szał rozpakowywania :D






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz