Dziś skończyły się żarty, musiałam pojechać do sklepu po spodnie. We wszystkich spodniach nie dopinam się w pasie. Zostały mi jedne leginsy do tunik w których mogę chodzić i sukienki. Niestety to nie koniec...w sklepie podreptałam na stosowny dział. Odnalazłam spodnie które mi się podobały, oczywiście z przyzwyczajenia wzięłam rozm 36 i udałam się do przymierzalni. Na wysokości bioder obserwując to z jakim wysiłkiem wcisnęłam się w te spodnie mąż mój stwierdził że pójdzie po "coś bardziej rozwojowego" i przyniósł mi spodnie w rozmiarze 38. Są dobre - no to już było jak kopanie leżącego :/
A to powód dla którego bez przerwy zapycham nudności jedzeniem (kiedy nie zapcham zaczynam wymiotować ):
No przynajmniej tak wyglądał przed świętami :)
A to gratulacje! :-) Będzie u Was jeszcze weselej. Na Maglu dziewczyny Ci się rzucą na szyję z gratulacjami :-)
OdpowiedzUsuńJoanna z Gdyni ( Brysia z Magla :-)
Gratulacje najszczersze :)
OdpowiedzUsuńdziękujemy ślicznie :)
OdpowiedzUsuńWspaniale! Gratulacje ogromne! Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńAAAA, gratulacje wielkie :-) Bosko :-)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
OdpowiedzUsuń