czwartek, 8 stycznia 2015

wielodzietność...

Mam wrażenie "dzietność" jest takim tematem do którego podchodzi się bardzo emocjonalnie. Jeśli coś wykracza pozo typowo polski model rodziny 2+2 bądź 2+1 już jest podejrzane....tylko nie wiem dlaczego. Gdybym za każdy teks w stylu "co następne? ", "mało Wam jeszcze ?", "współczuję" pobierała opłatę w kwocie 5 zł, to mogłabym co roku spokojnie miesiąc z tego utrzymać całą rodzinę :) Kiedyś taki zupełny brak ogłady i kultury wzbudzał we mnie złość, teraz już tylko wzdycham i nic nie mówię. No bo niby co powiedzieć ?? 


Wiem że media ciągle zarzucają nas obrazem wielodzietność = patologia. Rodzicie, piją, biją i bieda aż piszczy, jest też druga opcja mąż tyran, dobrze ustawiony, zarabiający i ta biedna stłamszona żona która tylko rodzi dzieci.  O normalnych większych rodzinach nikt nie mówi, w ogóle ciężko znaleźć jest taki obraz gdzie wielodzietność jest normą, pewnym wyborem. Szczerze, ja osobiście nie znam ani jednej rodziny gdzie jest czwórka, piątka czy szósta dzieci którą mogłabym nazwać rodziną patologiczną. Oczywiście biorę poprawkę na to że to może kwestia otoczenia w jakim się obracam.

Oczywiście że wielodzietność w niczym nie przypomina sielanki, bo tak jak w takim domu jest więcej rąk do przytulania, więcej miłości, tak samo jest więcej interakcji między domownikami (nie zawsze pozytywnych), więcej prania, więcej brudnych naczyń....wszystkiego jest więcej :D  Ale jeśli dwoje dorosłych ludzi podejmuje decyzję że oni chcą mieć wszystkiego więcej to dlaczego nie ?? Dajemy ludziom przyzwolenie na różne dziwactwa, na różne ścieżki życia, a dzietność nadal wzbudza skrajne emocje. Niekiedy złość której już zupełnie nie rozumiem. 

Jakoś tak mnie rano naszło, może dlatego że niedawno usłyszałam "mało wam jeszcze? ", może dlatego że dziś po raz pierwszy od dana nie rozpoczęłam dnia od czułych objęć z deską klozetową ;) może dlatego że odwiozłam dzieci do szkoły i wróciłam do domu zupełnie okrężną drogą jadąc sobie przez zaśnieżone bezdroża i pola....tak mi dobrze że w końcu odgruzuję dom po tygodniu leżenia w formie "zwłoki na kanapie" ;) Miłego dnia !!!

2 komentarze:

  1. Ja na szczęście mieszkam kraju,gdzie nikt nie komentuje negatywnie tego,że mam czwórkę dzieci,chyba ,że rodacy ..pisałam już na forum,że zawsze się wtedy wyzłosliwiam,że planujey jeszcze bliźnieta;).Młodszaki rodziałam mając 34 i 36 lat i naprawdę nie żałuję,jak sie urodziła córa,to panie ze szkoły syna,podarowały mi taki śliczny ,ręcznie robiony kocyk,co mnie strasznie wzruszyło,a wcześniej przejmowały się moim zdrowiem,bo ciąża była trochę problemowa...Potem,wszyscy wokół gratulowali i życzyli..powiększenia rodzinki:).Zresztą wokół mnie wiele jest dużych rodzin,rekordzistka ma 15:),na oddziale porodowym drzwi się nie zamykają,a żart,że Polki najwięcej rodza w UK,jest prawdą;).
    Ja zawsze marzyłam o dużej rodzinie,fakt,wszystkiego jest więcej,ale radości też więcej i uwielbiam tę swoją "pełną chatę"...Pozdrawiam serdecznie z daleka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutne prawda?
    Pozostaje nie przejmowac sie I juz.
    Tu, gdzie mieszkam moja trojka to taka norma. Czworka tez nie budzi zdziwienia. Budza podziw I usmiech. I takich reakcji Ci zycze.
    Tolka

    OdpowiedzUsuń