wtorek, 20 stycznia 2015

psi stres

Narkoza- piękny, bardzo rasowy labrador, z jednej z największych hodowli w Polsce. Piękna suczka nie dość że przyjechała do nas zarobaczona (" niech jej pani już nie odrobacza, bo nawet wczoraj była ostatni raz odrobaczana"), z zapaleniem oskrzeli (psy były za wcześnie oddzielone od matki i przebywały w kojcu na podwórzu -dwa mioty jednocześnie). Tak wiem, każdy kto to słyszy mówi że nie powinnam brać tego psa, ale jak ja ją mogłam tam zostawić ??? Wzięłam na ręce i przewiozłam 300 km do domu...Kiedy ją wyleczyliśmy myślał że to już koniec, ech nic bardziej mylnego, bo pies który ma udokumentowane (wg hodowli) pięć pokoleń wstecz przodków którzy byli przebadani i nie było szans na dysplazję, dysplazję ma i to obustronną ;/ W zeszłym roku wiosną zoperowaliśmy jedną nogę, operacja dość duża, bo pies ma wytworzony staw rzekomy. Teraz przyszedł czas na drugą nogę. Miała być zoperowana wczoraj, niestety ja nie dałam rady, dziś weterynarz rano przełożył na piątek. Zebrać się nie możemy, chciałabym żeby już było po, bo pamiętam jej cierpienie, zdezorientowanie kiedy się obudziła i odkryła że nie może chodzić i walkę potem o każdy krok. Ludzie są jednak bezwzględni, chociaż na wystawach "kochają" swoje pupile, to jednak chęć zysku przewyższa zdrowy rozsadek i empatię. 

Tak narkoza wyglądała po ostatniej operacji:



Zatem piątek, mam nadzieję że tym razem też wszystko się uda i przed drugimi urodzinami nasz mały, czarny czołg znów będzie biegał jak szalony i polował na bażanty.

1 komentarz: