Wyczekaliśmy aż przestanie padać i wyjdzie słońce...kalosze i idziemy
Las zaczyna się tam gdzie kończy się nasz ogród, ale sam szałas już ukryty jest głęboko w lesie żeby nikogo nie kusił. Spacerek przyjemny całkiem, ale zanim udało nam się dojść na miejsce znów rozpadało się na dobre. Oczywiście nie daliśmy za wygraną i dotarliśmy na miejsce. Wzmocniliśmy szałas o kilka zebranych po drodze gałęzi, przekonaliśmy się że szkielet szałasu od deszczu nie chroni, nawet jeśli ustawiony jest głęboko w lesie. Ponieważ lało w najlepsze szybciutko wróciliśmy do domu.
Na szczęście ciepłe kakao pomaga na wszystko ;)
Może jutro się uda :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz