poniedziałek, 11 sierpnia 2014

spotkali się i

...i nic, żadnych samotnych dni czy miesięcy, romantycznych kolacji, bo ona miała dzieci czworo i kota, on jedno dziecko i kota.

Zamieszkali razem i ....i nic, żadnego wspólnego wicia gniazda, same kompromisy, bo latek mieli już więcej niż dwadzieścia, bagaż doświadczeń, swoje domy i dzieci.

Półtora roku temu na stałe dołączył do nich najmłodszy z gromadki -jego syn.

Potem były przeprowadzki, więcej miejsca i jeszcze pies, cały bałagan, chaotyczne docieranie się, dogadywanie, wspólne postanowienia, ślub, wspólne wyrzeczenia. Dużo kłopotów bałaganu, aż udało się. Jesteśmy i jest nam dobrze :)



To my w pigułce :D

Masa radości, stały bałagan do ogarnięcia, dom pełen dzieci, kotów i psa.

1 komentarz: